Wyobraź sobie taką sytuację: do obowiązków Antka należy rozpakowanie zakupów, ale właśnie tego popołudnia nie chce tego zrobić.
– Jak możesz się tak zachowywać?! Znowu zakupy są nieogarnięte, bo nie masz na to ochoty! Mam tego dość!- złości się ojciec, który jest wykończony pracą i zakupami.
Do pokoju wkracza mama Antka. Co ma zrobić? Jak zareagować? Stanąć murem za mężem, który nie panuje już nad swoją złością? Bronić dziecka?
Niektórzy uważają, że jeśli jeden rodzic wchodzi w konflikt z dzieckiem, to drugi powinien stać za nim murem. W przeciwnym wypadku ich relacja małżeńska jest na najlepszej drodze do kryzysu.
Ja polecam zasadę 3xS:
- szacunek do siebie jako dorosłego (również do małżonka),
- szacunek do dziecka,
- szacunek do sytuacji.
Warto zatem zastanowić się: czy opowiadając się po którejś ze stron zachowuję szacunek do siebie? Czy zmuszając dziecko do wykonania obowiązku TERAZ pokazuję mu, że jest dla mnie ważne? Bo wiesz, w rodzinie wszyscy potrzebują czuć, że są ważni.
A co, jeśli rodzicie różnią się podejściem do czasu ekranowego lub obowiązków domowych?
Kiedy zdarza się wam stawać przeciwko dziecku albo przeciwko sobie nawzajem, to czas by się zatrzymać i nabrać dystansu do całej tej sprawy. Porozmawiajcie wspólnie ze współmałżonkiem w spokojnych, komfortowych warunkach (bez podsłuchu 😊) na temat zasad wychowawczych:
na jakiego człowieka chcecie wychować wasze dziecko?
Jakie cechy, umiejętności są dla was ważne?
Co jest priorytetowe na teraz, a nad jakimi wartościami będziecie pracować w dalszej kolejności?
Dopiero po zapisaniu odpowiedzi na te pytania, możecie mówić o wspólnym froncie wychowawczym. Na bazie tego możęcie stworzyć fundament Waszego domu i zasad w nim panujących. Mogą się tam znaleźć również reguły, które narzucacie wy, jako rodzice, jak również te, które są wypracowane przez wszystkich członków waszej rodziny. Jeśli dzieci mają udział w tworzeniu takiego rodzinnego kodeksu, bardziej będą się go trzymać.
Wracając do wspólnego frontu: uda się go wypracować, jeśli jest w tobie szacunek do małżonka. Do jego wartości, przekonań i doświadczeń. Jeśli potrafisz go słuchać i akceptować. Jeśli potrafisz szukać porozumienia.
I właśnie tu leży odpowiedź na pytanie: a co jeśli rodzice różnią się w podejściu np. do czasu ekranowego czy obowiązków domowych? Wtedy dziecko uczy się, że można się różnić i jednocześnie szanować. Kluczowa jest zgodność w istotnych kwestiach: że jesteśmy wobec siebie szczerzy, że przepraszamy się, wybaczamy, wspólnie spędzamy czas.
Jeśli tego nie ma, być może potrzebny jest czas na terapię (indywidualną lub pary). A jeśli jest, to czy skończy się świat, kiedy mama pozwala na 30 minut przed ekranem a tata 50min? Z mojego punktu widzenia nie 😊 .
Jeśli wspólnie ustalicie, że 40 minut to jest absolutny maksymalny czas ekspozycji na ekran dla waszego dziecka, bo potem nie ogarnia lekcji lub obowiązków domowych, to razem pilnujecie się wzajemnie by tego się trzymać. Bo macie WCZEŚNIEJ ustalony WSPÓLNY cel.
Niezdrowa byłaby taka sytuacja, gdy kłócicie się o to przy dziecku, lekceważąc się wzajemnie. Takie działanie przeciwko sobie absolutnie nie tworzy wzajemnego szacunku, nie wspominając już o wspólnym froncie wychowawczym. I jest prostą drogą do kryzysu w małżeństwie, a właściwie jednym z jego objawów.
Aleksandra Dziewiałtowska, Pedagog i Edukator Pozytywnej Dyscypliny