„Radzę sobie w pracy, z innymi ludźmi, ale z moją żoną za nic nie mogę sobie dać rady. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale co bym nie zrobił, nigdy nie będzie dobrze. W końcu wybucham, wrzeszczę, albo po prostu usuwam się w cień. Choć muszę ci powiedzieć, że coraz częściej po prostu uciekam z domu. Nie chce mi się w nim być. Nie lubię tego napięcia, co tym razem pójdzie nie tak. I to jest mój największy dramat – kocham moją rodzinę, ale nie umiem sobie poradzić z tym wszystkim. Nie wiem, jak zadowolić moją żonę. Wkurza mnie to, że nie umiem tego ogarnąć”.
To słowa Adama, który przyszedł do mojego gabinetu, by zasięgnąć porady.
Patrzyłam na jego zasmuconą twarz. Potrafiłam odczuć to przygnębienie i bezradność, z którymi się mierzył. Chciał prostej instrukcji, co ma zrobić, by jego żona zaczęła inaczej się zachowywać, co ma zacząć robić, a co przestać.
Przyszedł po poradę typu „jak żyć”. Jak my wszyscy czasem on też chciał konkretnych wskazówek, by jego sytuacja uległa poprawie.
– Nie mam pojęcia. Nie wiem, co powinieneś zrobić, bo nie jestem tobą, ani też twoją żoną. Możemy jednak wspólnie zastanowić się nad różnymi możliwościami. Zanim jednak za to się zabierzemy, potrzebuję zadać ci kilka pytań, dobrze? – odpowiedziałam ostrożnie.
Rozmawialiśmy. Adam od dzieciństwa sięgał po pornografię. Z różnym nasileniem i intensywnością. Cieszył się, że czasem nawet latami udawało mu się od tego trzymać z daleka.
„To były momenty, kiedy w naszej relacji małżeńskiej było naprawdę dobrze. Cieszyliśmy się sobą” – opowiadał, a jego głos stawał się coraz delikatniejszy.
Zamilkł i miałam wrażenie, że na chwilę przeniósł się w inne miejsce. Po jego twarzy raz po raz przemykał grymas niezadowolenia.
„A potem zaczęliśmy się bezsensownie kłócić. Nikt z nas nie chciał dać za wygraną, więc szarpaliśmy się tygodniami. I wtedy to się stało. Straciłem czujność. Żona przyłapała mnie na oglądaniu treści erotycznych. O trzeciej nad ranem, gdy zasnąłem po dwóch kieliszkach whisky przed laptopem” – zagryzł wargi. Nie patrzył na mnie. Wiedziałam, że cierpi. To wszechowładniające poczucie winy, bezradność i do tego wstyd. Głęboki wstyd, niechciany towarzysz w życiu.
„Wydarzyło się to, czego najbardziej zawsze się obawiałem. Że ktoś wreszcie odkryje, kim tak naprawdę jestem. Że sobie nie radzę sam ze sobą, a na zewnątrz odgrywam mocarza. Nawet nie wiesz, jak to jest czuć się kolosem na glinianych nogach”.
Wiedziałam, że odklepał jak robią to zawodnicy MMA po nokaucie. Teraz mogło być już tylko lepiej. Był na dobrej drodze ku wolności.
Chcesz uporządkować swoją sferę seksualną?
Zapisz się na program „7 kroków ku wolności”.
Program rozwojowo terapeutyczny ONLINE dla mężczyzn. Dołączysz?